Samotny krzyż na złotołańskim wzgórzu, przy polnej drodze wiodącej niegdyś ze Straconki do Białej, od ponad stu pięćdziesięciu lat przypomina przechodniom o rodzinnej tragedii, która wydarzyła się w Lipniku. W połowie dziewiętnastego wieku do Lipnika dotarła epidemia tyfusu, która zebrała śmiertelne żniwo wśród mieszkańców. Choroba, która dziesiątkowała nie tylko biedotę, rozprzestrzeniała się z niesamowitą szybkością, by się zarazić, wystarczył tylko łyk wody ze strumienia. W rodzinie Georga i Marianny Homa – mieszkańców Lipnika, tyfus zwany dzisiaj durem brzusznym zabił pięcioro dzieci, z czego trójka zmarła zaledwie w przeciągu pięciu dni. Zrozpaczony ojciec po stracie wszystkich swoich pociech, chcąc upamiętnić rodzinną tragedię, w 1854 roku ufundował krzyż z piaskowca na złotołańskim wzgórzu. Z czasem krzyż stał się miejscem kultu religijnego dla robotników podążających ze Straconki do bialskich i bielskich fabryk. Obecnie w związku z rozwojem miejskiej infrastruktury krzyż stoi pomiędzy ulicami Siewną i Langiewicza, nieopodal osiedla Siewna.
fot. Krzyż Homy w 2020 r.
Krzyż ufundowany przez Georga Homa – Bielsko-Biała, pomiędzy ul. Siewną i Langiewicza.